To miała być zupełnie zwyczajna sesja wizerunkowa. Ania jest dietetykiem, więc gdy do mnie napisała, miałam w głowie od razu kadry z wagą, centymetrem krawieckim i miską pełną warzyw. Ale okazało się, że Ani zamarzyło się coś innego i gdy opisała mi swoją wizję, od razu wiedziałam, gdzie ta sesja ma się odbyć.
Sesja kobieca nie tylko w sukience
Często mamy w głowie zakodowane pewne schematy. Dane słowa wywołują od razu utarte skojarzenia i tak jak ja od razu skojarzyłam dietetyka z symbolami zawodu, tak też często myślimy o sesjach zdjęciowych. Sesja kobieca? Zapewne musi być zmysłowa… bielizna, szpilki, kuszące pozy, albo przynajmniej sukienka, czerwień ust, kwiaty. Jednak moim zdaniem, zdjęcia powinny ukazywać coś więcej niż tylko to widoczne gołym okiem piękno. Jestem zwolennikiem pokazywania na zdjęciach również tego świata wewnętrznego. Charakteru, temperamentu, sentymentów, emocji. Ania chciała, by zdjęcia z naszej sesji pokazywały właśnie ten charakter. Jej oraz jej marki, bo Ania nie jest zwykłym dietetykiem, lecz dietetykiem w drodze.
Dzika sesja wizerunkowa
Dziś już wiemy, że dobra marka oferuje coś więcej niż tylko dobrej jakości produkty i usługi. Gdy szukamy fachowca, wpisujemy hasło w przeglądarkę i pyk! Do wyboru do koloru. Patrzymy na opinie o produktach i usługach, na ceny, na to czy dany produkt jest idealnie dopasowany do naszych potrzeb. Często jednak zwracamy również uwagę na to COŚ. To ważne, szczególnie w przypadku usługodawców. Gdy kontakt z marką nie ogranicza się tylko do wrzucenia produktu do koszyka i zapłacie, lecz wymaga od nas interakcji z osobą, która coś dla nas robi, szukamy kogoś z kim po prostu łatwo się będzie dogadać. I właśnie do tego służy sesja wizerunkowa. By pokazać tego kogoś kto pomoże nam znaleźć rozwiązanie naszego problemu. Dlatego zdjęcia z sesji wizerunkowej powinny być szczere i prawdziwe.
Czy udało nam się z Anią zrobić takie zdjęcia?
Kobieta z pogranicza
Ania przyjechała na miejsce sesji z całą torbą ubrań. Prawie na każdej sesji jest zmiana stylizacji, ale Ania naprawdę miała dużo ubrań. A później zaczęła je wyjmować i opowiadać skąd jest dane ubranie, jaką ma historię, a ja już wiedziałam, że to będzie na maksa autentyczna sesja. Bo taka jest właśnie Ania. Każdy kto śledzi ją na Instagramie (do czego zachęcam, bo Ania hojnie dzieli się swoją ogromną wiedzą z dziedziny dietetyki oraz przygotowań do podróży), wie, że u niej jest zawsze szczerze i bez fałszu. I właśnie takie są te zdjęcia. Bez kompromisów, bez udawania, bez ściemy.
Szczerze zachęcam do odwiedzenia strony Ani i odszukania jej na Instagramie. Oprócz tego, że uczy jak zdrowo jeść, to jeszcze ciekawie opowiada o podróżach. Relacje z jej tegorocznej wyprawy po Zachodnim Wybrzeżu USA śledziłam jak dobry serial, a i nasze polskie góry pięknie pokazuje i opisuje.
A jeśli Ty chcesz, bym zrobiła Ci taką lub zupełnie inną sesję wizerunkową, napisz do mnie!