Jesień, ach, to ty!
Wydawać by się mogło, że z końcem lata musimy wszyscy wpełznąć pod koc z kubkiem kakao i nie wystawiać nosa za drzwi. Bo to przecież deszcz, wiatr i szybko zapadający zmierzch. Jeśli na samą myśl o jesieni, czujecie się chorzy, pozwólcie, że wypiszę Wam receptę. Spacer po lesie lub parku, zbieranie grzybów, sadzenie róż, pichcenie konfitur, skakanie po kałużach oraz jesienna sesja w szklarni…
Cóż to znowu za nowości? Jak już mogliście przeczytać w poprzednim wpisie, szklarnia jest idealnym kompromisem pomiędzy studiem, a plenerem. Przy kapryśnej pogodzie zapewnia schronienie przed deszczem i wiatrem, jednocześnie zapewniając naturalne światło. A przecież wszyscy doskonale wiemy, że w fotografii to światło jest najważniejsze.
Romantycznie, ale na luzie
Bardzo często piszą do mnie kobiety, że bardzo chciałyby sesję zdjęciową z ukochanym, ale mężczyzna jeży się na samą myśl. Miałby pozować przed obiektywem? Siedzieć jak posąg i uśmiechać się na zawołanie? Okazywać uczucia przed obcą osobą? Nawet mnie skacze ciśnienie, gdy to sobie wyobrażam. Ale mam odpowiedź na te rozterki… niepozowane zdjęcia. Na początku zawsze jest odrobina skrępowania, ale przy odrobinie dobrej woli, szybko znajdujemy wspólny język. Naturalna sesja zdjęciowa to w dużej mierze działanie metodą prób i błędów, i ciągłe wsłuchiwanie się w Was. Proponuję Wam pewne czynności: byście wstali, usiedli, poruszali się, nawet pomyśleli o czymś konkretnym, ale mowy nie ma o zmuszaniu Was do czegoś niekomfortowego. Dopiero, gdy jesteście w pełni wyluzowani, powstają najlepsze zdjęcia.
Jesienna sesja w szklarni -jak się przygotować?
Co jest kluczowe w przygotowaniach do jesiennej sesji? Ubiór! Niech cebula nie kojarzy się tylko z zielonym ogrem czy domowym syropkiem na kaszel. Aparat też lubi warstwy. Wełniane swetry, grube rajstopy z wyraźną teksturą, flanela, moher, kaszmir, tweed, welur, gruba bawełna… wymieniać można w nieskończoność. Pamiętaj, że nie ma złej pogody, są tylko złe ubrania. W dodatku, takie ubrania można znaleźć obecnie we wszystkich sieciówkach, lub sklepach z odzieżą używaną – cały świat żyje obecnie modą na naturalne materiały z dobrymi parametrami ciepła. Sama mam dwa kaszmirowe swetry, kupione za parę groszy w lumpeksie. I robię w nich sesje plenerowe, bo grzeją jak najlepszy kocyk. A jeśli nie pomogą nawet najcieplejsze ubrania, zadbamy o to, by atmosfera na sesji była gorąca!
To kto chętny na sesję w szklarni?
Jeśli masz pytania o sesje w szklarni, plenerowe lub domowe Napisz do mnie
A jeśli chcesz dowiedzieć się jakie sesje obecnie realizuję w szklarni zajrzyj TUTAJ